ta Przeczytaj pewną historię, może jest ona podobna do Twojej historii małżeńskiej?
Ewa i Marek (imiona zostały zmienione) zmagali się od dawna z nawracającymi kłótniami i w żaden sposób nie mogli się ich pozbyć. Bardzo różnili się w podejściu do życia: ona była szybka i przebojowa, ciągle zajęta i pochłonięta różnymi zadaniami. Bardzo lubiła planować. On natomiast preferował wolniejsze działanie, a nawet był zdania, że pewne sprawy rozwiążą się same, wystarczy tylko wystarczająco długo poczekać. Ewa i Marek byli jak „ogień” i „woda”.
Na początku ich małżeństwa oboje cieszyli się, że tak dobrze się uzupełniają. Z czasem, gdy opadły różowe okulary, to, co kiedyś było zaletą nagle okazało się wadą.
Ewa mówiła: „jesteś totalnie niezaangażowany w sprawy naszego małżeństwa”, „ile można zbierać się do wymiany spalonej żarówki?”, „nie można na Tobie polegać, mam wrażenie, że wyszłam za mąż za małe dziecko”…
Marek w takich sytuacjach miał 2 tryby działania: wycofywał się lub wybuchał złością i wtedy kłótnia „przenosiła się ” parę lat wstecz. Zarówno Ewa, jak i Marek, wylewali wtedy wszystkie swoje żale i pretensje. Walka była zażarta, bo nikt nie chciał przegrać (czytaj: zostać uznanym za winnego). Rozpoczął się czas destrukcyjnych kłótni w ich małżeństwie.
Na początku ich małżeństwa Markowi łatwiej było wyciągnąć rękę do zgody. Bardzo go męczyły te „ciche dni” i oschłość emocjonalna ze strony Ewy. Przepraszał ją i powoli wracali do „normalnych” rozmów. Stan „zawieszenia broni” był dla Ewy jednym wielkim „uff”, bo mocno chciała wierzyć, że następnym razem będzie się już bardziej pilnować. Może zamiast wykrzyczeć „jesteś totalnie niezaangażowany itd.” po prostu poprosi Marka, żeby wymienił tę (cholerną!) żarówkę.
I zgadnij co się wydarzyło? Plan się udał, żarówka została wymieniona (hurra!), ale trawa w ogródku rosła coraz wyżej i wyżej… „Wstyd przed sąsiadami, mam niezaradnego męża” pomyślała Ewa. I od słowa do słowa i… sama wiesz, jak historia się potoczyła…
Jak z tym wszystkim miał się Marek? Z upływem czasu, w jego sercu zaczął narastać bunt i niechęć do „bycia winnym”. Miał dosyć być „popychadłem”, „chłopcem do bicia”, „wykonawcą rozkazów”. Jednocześnie zaczął sobie powoli zdawać sprawę, że zaniedbuje swoje obowiązki rodzinne, ale nie miał pojęcia jak to zmienić. Nawet czasami sam wychodził z inicjatywą. Jednego dnia nawet wziął się za malowanie tarasu, bo była ładna pogoda. Jak Ewa wróciła ze spaceru bardzo się zdenerwowała, bo farba nie była ekologiczna…Znowu się pokłócili. Tym razem „ciche dni” trwały znacznie dłużej. Marek nie kwapił się do słowa „przepraszam”. Zaskoczyło to Ewę i nie bardzo wiedziała co z tym fantem zrobić…Do Ewy zaczęło docierać, że zapętlili się w kłótniach, wzajemnych pretensjach, oczekiwaniach.
Może Twoja historia małżeńska jest trochę podobna. Może za każdym razem jak już Ci się wydaje, że tym razem rozbieżność zdań skończy się inaczej, schemat jednak się powtarza. W pewnym momencie zaczynasz się zastanawiać, o co w tym wszystkim chodzi? Dlaczego inne małżeństwa jakoś sobie radzą, a my ciągle się kręcimy w kółko? Czy może wyszłam za mąż/ożeniłem się z „niewłaściwą osobą”?.
Większość małżeństw kłóci się ze sobą – różnice zdań są po prostu częścią naszego życia. Szczęśliwe małżeństwa kłócą się jednak konstruktywnie i rozwiązują twórczo swoje problemy. Małżeństwa, które utknęły na karuzeli bezsensownych kłótni często nie wiedzą nawet o co tak naprawdę toczy się spór. Nie znają prawdziwego powodu swoich nawracających awantur.
Chcesz pozbyć się destrukcyjnych kłótni?
Kliknij tutaj i poznaj naszą sprawdzoną metodę. Zapisz się na warsztaty “Wolni od destrukcyjnych kłótni” lub zarezerwuj terapię dla par.
Najnowsze komentarze